środa, 10 września 2014

Prologue

Przedzierał się przez gęste, kolczaste zarośla. Choć ciernie wyglądały na niebezpieczne, jego to nie zraziło. Ubrania wykute miał ze smoczych łusek i gryfich piór - nie było szans, aby się przez nie przebiły. Pomimo to, kiedy postawił kolejny krok ku wyjściu z gąszczu, jeden z kolców boleśnie wbił mu się w udo. Rzucając szybkie spojrzenie na nogę tylko utwierdził się w swoim przekonaniu: na jego spodniach widniała krótka, ale zupełnie gładka rysa. Zupełnie, jakby ktoś przeciągnął po nich niezwykle ostrym sztyletem. Żadna roślina nie byłaby zdolna do zadawania takich obrażeń. Do głowy przychodziło mu tylko jedno rozwiązanie. Magia.
Znaki były wyraźne. Dość wyraźne, aby dostrzegł je nawet głupiec. Tylko że on nie był głupcem. Spodziewał się wszystkich tych zabezpieczeń, wszystkich przeszkód. W końcu był łowcą.
- No chodź - zamruczał uwodzicielsko. - Chodź do tatusia - uśmiechnął się podstępnie, kiedy jego stopa dotknęła miękkiej trawy. Był blisko. Ze spokojem przemierzał kolejne metry, w skupieniu wypatrując zagrożenia. Każdy szelest, trzask czy niespodziewany podmuch wiatru wydawał się mu podejrzany. Chociaż doskonale radził sobie z odróżnianiem czarów od rzeczywistości, istota którą tropił była równie inteligentna co on. Nie ufał swym umiejętnościom wystarczająco, aby powierzyć im swoje życie.

Wydawało mu się, że minęło wiele godzin, zanim odnalazł to, czego szukał. Stwór okazał się o wiele większy niż opowiadali ludzie. Większy, niż sam sobie wymarzył. Fakt ten ani trochę go nie zniechęcił, wręcz przeciwnie. Choć na zewnątrz był zupełnie zrównoważony, w jego wnętrzu trwała burza emocji. Wykonał więc pierwszy krok, rzucając bestii niewypowiedziane wyzwanie. Odpowiedziała mu głośnym rykiem, tym samym je przyjmując. Wtedy się zaczęło. Trzask bicza, szelest łusek. Łowca energicznym krokiem przemieszczał się w stronę ogromnych kończyn gada. W ostatniej chwili uchylał się, kiedy jego ogon ze świstem przecinał powietrze. Kiedy to nie poskutkowało, schylił łeb, aby buchnąć w stronę swego przeciwnika niewiarygodnie gorącym ogniem. Żaden centymetr jego ciała nie ucierpiał, chroniony przez magiczną poniekąd zbroję. Jedynie niewielkie, około centymetrowe rozcięcie spodni na udzie spowodowało niesamowite oparzenie. Ponadto materiał wtopił się w ranę, potęgując ból. Łowca krzyknął. Zaledwie ułamek sekundy zajęło mu ocenienie sytuacji, w jakiej się znalazł. Wyraźnie był na przegranej pozycji, wciąż na ziemi, nieszczelnie osłonięty, niezdolny do całkowitego wykorzystania swej siły. Musiał działać szybko. Korzystając z tego, iż potwór zniżył swoją potężną głowę, rzucił w jej stronę tępo zakończonym hakiem. Z głośnym brzękiem zaczepił się on o jeden z ciemnoczerwonych rogów gada. Człowiek ryknął, pociągając za sznur, wywołując tym u stwora dokładnie taką reakcję, jakiej teraz potrzebował. Skrzydła łuskowca rozłożyły się, a on poderwał się do lotu. Zupełnie nieświadomie wyrwał do góry także łowcę, który umiejętnie skierował swe ciało potężny łeb potwora, mocno ściskając go za rogi. Sprawnie przekręcił się tak, że siedział teraz nań okrakiem, przodem do ognistych ślepi. Sznur obwiązany był teraz wokół jego pyska, więc kiedy człowiek za niego pociągał, zmuszał stworzenie do jego zamknięcia. Teraz jednak, skupiając całą swą uwagę na jego oczach, starał się utrzymać na miotającym się pod nim cielsku.
- Należysz do mnie - wymruczał niskim, gardłowym głosem, intensywnie wpatrując się w rubinowe tęczówki gada. - No dalej, poddaj się - dodał po chwili, z rosnącym zachwytem obserwując, jak jego źrenice powoli się zwężają. - Jesteś mój, tak? - rzucił, kiedy smok przestał się szamotać. Ostrożnie rozluźnił sznur, chowając go do kieszeni, po czym powoli przeniósł się na wgłębienie na końcu szyi. Tam zasiadł, siłą woli kierując czerwonego diabła w kierunku swojego domu. Na jego twarzy jaśniał pełen zadowolenia uśmiech.

***

Przedstawiam wam prolog do całkiem nowego, świeżutkiego opowiadania: Hunter of Souls, czyli po prostu Łowca Dusz. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Zapraszam do czytania i oceniania, mile widziane pochwały, nie pogardzę również krytyką. Po prostu piszcie to, co myślicie.
xxx Jula